Kiedy dzisiaj, jako już 29 letnia kobieta, siedzę i zastanawiam się kiedy to wszystko się zaczęło, nie umiem znaleźć konkretnej daty . Może to była śmierć ojca, która spotkała naszą rodzinę z dnia na dzień ? Może... choć, pamiętam sceny z mojego dzieciństwa które możnaby zaliczyć do dziwnych zachowań mojej matki. Ale, zacznijmy od początku. Moi rodzice pobierają się, tata jest 7 lat starszy od mamy. Dwa lata po ślubie pojawiam się ja, kolejne 2 lata poźniej na świat przychodzi moja siostra. Mieszkamy w jednym z większych miast na pomorzu. Ojciec prowadzi własną działalność, razem ze swoim przyjacielem. Wyjeżdza w delegacje, my na codzień zostajemy pod opieką matki. Tutaj własnie pojawia się moje pierwsze zapisane w głowie wspomnienie toksycznego zachowania. Jestem uczennicą podstawówki. Musiało to być w klasach 1-3 ponieważ moją wychowawczynią była wtedy moja sąsiadka. Nie pamiętam dokładnie całego przebiegu tej sytuacji ale musiałam się o coś ' poszarpać ' z koleżanką. Możliwe, że wróciłam do domu z płaczem - jak to bywa u dzieci. Następnego dnia do szkoły udaje się ze mną moja matka. Nerwowo rozmawia z wychowcą po czym podchodzą do mnie i koleżanki zamieszanej w ' szarpanianę '. Pani Terenia, bo tak nazywała się nasza wychowawczyni - za wszelką cenę chciała abyśmy się pogodziły. Co oczywiście kompletnie rozumiem, przecież każdy pedagog jak i dorosły człowiek będzię dążył do tego aby rozwiązać konflikt między dziećmi. Pamiętam, że podałyśmy sobie z koleżanką ręke uściskałyśmy się i pobiegłyśym razem grać w piłkę. Cała sytuacja musiała mieć miejsce jakoś pod koniec roku szkolnego, ponieważ to co najbardziej utkwiło mi w głowie zdarzyło się własnie w momencie mojego powrotu do domu. Wracam i nagle wybucha bomba. Matka wydziera się na mnie od sameago progu, dodam że mogę mieć wtedy maksymalnie 9 lat. Zarzuca mi zniewagę jej osoby i to że zrobiłam z niej wariatkę. Na moich oczach drze na małe kawałki kartkę którą dałam jej kilka dni wcześniej z okazji dnia matki , wykrzykując przy tym - " O .. TYLE ! TYLE JESTEŚ DLA MNIE WARTA ! ". Nie wiem,bo nie pamiętam co było dalej, ale do dzisiaj pamiętam jak zbierałam z podłogi w kuchni podartą na milion kawałków niebieską kartkę z misiem i kolorowym napisem " KOCHAM CIE MAMO " . Może wtedy tego nie czułam, może jako dziecko nie umiałam zrozumieć nic więcej poza tym, że musiałam zrobić coś źle skoro mama mnie tak trkatuje. Dzisiaj wiem, że czułam się jak ta kartka - rozdarta na milion kawałków. Później... było tylko gorzej.
Jeśli masz ochotę, choć na chwilę zapomnieć o swoich problemach i przy okazji poznać moją dalszą histrorię - ZAPRASZAM .
Aglagla